Wywiad z rozstawionym z numerem 1 uczestnikiem Mistrzostw Europy w Szachach Szybkich 2009

Wugar Gaszimow: Nikt nie będzie zaskoczony, jeżeli Iwańczuk wygra Mistrzostwa Europy w Szachach Szybkich 2009. Ale ja również zamierzam wygrać ten turniej, a to znaczy, że będzie ciekawie!

Bartłomiej Macieja: Ile razy byłeś w Polsce?

Wugar Gaszimow: Niech policzę. Grałem w turniejach w Świdnicy 1999 i Bydgoszczy 2001, a także w Mistrzostwach Europy w Szachach Szybkich 2005 w Warszawie. Czyli to będzie mój czwarty raz.

BM: Czy byłeś zadowolony ze swojego występu w Mistrzostwach Europy w Szachach Szybkich 2005?

VG: W zasadzie, nie traktuję turniejów w szachy szybkie aż tak poważnie. Ale jednocześnie próbuję wygrać każdy turniej, w którym uczestniczę, dlatego oceniam swój występ jako nieudany i spróbuję odnieść sukces w tym roku.

BM: Czy to oznacza, że uznasz każde miejsce inne od pierwszego za niepowodzenie?

VG: W zasadzie tak, ale to by mnie bardzo nie zmartwiło, gdyż ten rok jest i tak bardzo udany dla mnie. Oczywiście, zwycięstwo w Warszawie w niczym nie przeszkodziłoby.

BM: Kogo uważasz za głównego rywala?

VG: Moimi głównymi przeciwnikami są oczywiście Iwańczuk i Szyrow, ale nie należy zapominać o Mowsesianie, Małachowie i Bologanie. Jednakże, najważniejsze jest to, jak ja będę grał. Jeżeli będę grał dobrze, to nie będzie miało znaczenia, kto będzie siedział naprzeciw. Jeżeli będę grał źle, to też tak będzie.

BM: Po porażce w ostatnim Pucharze Świata Wasilij Iwańczuk powiedział, że jest bardzo rozczarowany swoim wynikiem i najprawdopodobniej znajdzie jakiś turniej przed końcem roku "aby chociaż gdzieś wygrać". Wygląda na to, że Wasilij jest zmobilizowany bardziej niż ktokolwiek inny aby wygrać Mistrzostwa Europy w Szachach Szybkich. Czy myślisz, że możesz przeszkodzić w realizacji jego planu, czy też będziesz zadowolony także z drugiego miejsca?

VG: W zasadzie, każdy wie, że Iwańczuk jest bardzo silnym zawodnikiem, który jest w stanie wygrać każdy turniej. Więc nikt nie będzie zaskoczony, jeżeli wygra Mistrzostwa Europy w Szachach Szybkich 2009. Ale ja również zamierzam wygrać ten turniej, a to znaczy, że będzie ciekawie!

BM: Jak oceniasz szanse Polaków? Aktualnie tytuł należy do Radosława Wojtaszka.

VG: W zasadzie, Polacy mają pewną przewagę, jako że występują w tym turnieju co roku. Co do Wojtaszka, on jest niewątpliwie silnym zawodnikiem, ale myślę, że będzie mu trudno obronić tytuł, jako że w tym roku turniej będzie znacznie silniejszy w porównaniu z zeszłym rokiem. Możliwe, że będą to najsilniejsze Mistrzostwa Europy w Szachach Szybkich w historii.

BM: W tym roku zgłosiło się już 769 zawodników. W ilu tak wielkich turniejach już uczestniczyłeś?

VG: Do tej pory grałem w 4 olbrzymich turniejach: 3 razy w Cappelle la Grande oraz w Mistrzostwach Europy w Szachach Szybkich 2005 w Warszawie.

BM: Jak przygotowujesz się do turniejów szachów szybkich? Czym to przygotowanie różni się od przygotowania do turniejów z dłuższą kontrolą czasu?

VG: Różnica tkwi w tym, że praktycznie nie przygotowuję się do turniejów w szachy szybkie, gdyż nie ma wystarczająco dużo czasu między rundami.

BM: Co z przygotowaniem psychologicznym i fizycznym? Może odpoczywasz?

VG: Moje typowe przygotowanie robię codziennie niezależnie od tego, czy gram w turnieju szachów szybkich czy klasycznych, czy w ogóle nie gram. Co do przygotowania psychologicznego, sam go czynię. Powiedzmy, że jestem sam sobie psychologiem i nie mam z tym kłopotów.
Nie zawsze daję radę przygotowywać się fizycznie, ale jeśli tylko mogę, to zawsze tak postępuję. Głównie gram w piłkę nożną. Sport jest również dla mnie formą odpoczynku.

BM: Jak oceniasz swój występ w Pucharze Świata 2009?

VG: Byłem w słabej formie, a mimo to zdołałem zakwalifikować się do ćwierćfinału. Myślę, że jak na pierwszy raz (to był mój pierwszy Puchar Świata), mój wynik jest akceptowalny.

BM: Wielu kibiców było zdziwionych, gdy zaproponowałeś remis Ponomariowowi w piętnastym ruchu.

VG: Jak już powiedziałem, byłem w słabej formie, a pozycja w której zaproponowałem remis była równa. W zasadzie, powinienem był wygrać w dogrywce w szachy szybkie. W pierwszej partii nie wygrałem z figurą więcej. Gdybym wygrał tamtą partię, wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale to już przeszłość, teraz myślę o turniejach, które są przede mną, a nie o tych, które już minęły.

BM: Bardzo udanymi dla Ciebie osobiście i dla całej ekipy Azerbejdżanu były Drużynowe Mistrzostwa Europy w Nowym Sadzie. Jakie są Twoje wrażenia?

VG: Wrażenia są oczywiście wspaniałe. Każdy oczekiwał, że reprezentacja Azerbejdżanu gdzieś wygra, jako że stawaliśmy się coraz silniejsi z każdym rokiem. Zaczynając od 2001 roku, co roku średni ranking drużyny rósł. Pojawienie się w drużynie Zuraba Azmajparaszwili pomogło nam stać się prawdziwą drużyną, co natychmiast doprowadziło do wyniku.
Turniej był również udany dla mnie osobiście. Zagrałem dobrze i dodatkowo wygrałem ze Stellwagenem jedną z najważniejszych partii w mojej karierze.

BM: To była długa i napięta partia, ale wyglądało, że Stellwagen mógł uciec na remis. Jakie były Twoje myśli pod koniec partii, gdy zostałeś sam na polu walki?

VG: Mniej więcej w momencie gdy zostałem sam, Rosja zakończyła swój mecz 2-2. Stało się dla mnie jasnym, że moje zwycięstwo przyniesie złote medale reprezentacji Azerbejdżanu. Jest bardzo trudno grać w takich momentach, z uwagi na presję odpowiedzialności. Ale ja grałem bardzo dobrze do pewnego momentu i uzyskałem wygraną pozycję. Wtedy popełniłem błąd. Od tego momentu Stellwagen bronił się bardzo dobrze, on wykonywał wszystkie najlepsze ruchy, ale wygląda na to, że zmęczył się cierpieniem, gdyż każdym ruchem stwarzałem mu problemy. Czekałem na błąd, on miał miejsce na koniec i wykorzystałem go. Myślę, że wszystko było całkiem logiczne. Drużyna Azerbejdżanu zagrała z prawie wszystkimi silnymi przeciwnikami i prowadziła od pierwszej rundy.

BM: Koniec partii, koniec rundy, koniec mistrzostw i olbrzymia radość w drużynie, ale myślę, że także w całym Azerbejdżanie. Czy szachy są popularne w Twoim kraju?

VG: Szachy są bez wątpienia bardzo popularne w Azerbejdżanie. I w rzeczy samej mamy olbrzymie tradycje szachowe, Kasparow urodził się i zdobył tytuł mistrza świata w Baku. Zwycięstwo na Drużynowych Mistrzostwach Europy uczyniła szachy jeszcze bardziej popularnymi.

BM: W takim razie, państwo na pewno pomaga czołowym zawodnikom kraju?

VG: Mogę tylko mówić w swoim imieniu - sam pokrywam wszystkie wydatki i nie otrzymuję żadnej pomocy.

BM: To jest bardzo dziwne, jesteś aktualnie najsilniejszym szachistą kraju. Czy, przynajmniej, otrzymałeś jakąś dodatkową nagrodę za tytuł Drużynowego Mistrza Europy?

VG: To jest dziwne, ale takie są realia. Otrzymaliśmy tylko to, co nam obiecano za pierwsze miejsce przed turniejem.

BM: Jesteś już szósty na świecie na aktualnej liście rankingowej, Twój ranking ciągle rośnie, a granicy nie widać. Jak sądzisz, kiedy zostaniesz numerem 1?

VG: To po prostu wymaga dużej pracy i dobrej gry. Przy takich założeniach, myślę, że w ciągu 1-2 lat mogę zostać nawet numerem 1.

BM: I to jest to, czego Tobie życzę. Bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu!

VG: Ja również dziękuję. Dla Ciebie zawsze!