Wywiad z Krishnanem Sasikiranem

Krishnan, czy jest to twój pierwszy przyjazd do Polski? Czy spodobała Ci się Warszawa? Czy miałeś jakieś problemy w naszym kraju?
Tak, jestem w Polsce po raz pierwszy. Warszawa mi się bardzo spodobała, piękne, zielone miasto, w dużym parku obok sali gry (Pola Mokotowskie - MK) często spacerowałem. Miałem zwykle problemy z europejskim jedzeniem, ale znalazłem niedaleko dwie indyjskie restauracje.
Turniej wygrałeś bardzo pewnie. Jakie masz wrażenia z organizacji, ze składu, ze swojej gry?
Mogę narzekać tylko na to, że za późno - na trzy dni przed rozpoczęciem - dostałem zaproszenie na turniej i nie miałem czasu na przygotowanie. Pod każdym innym względem organizacja zawodów była bez zarzutu. Skład turnieju był bardzo silny, każda partia bardzo trudna, niektóre trwały ponad 70 posunięć. W pierwszych sześciu rundach grałem bardzo dobrze, ale później straciłem energię. W sumie jestem bardzo zadowolony z wyniku i chętnie bym przyjechał tu jeszcze raz.
Jakie masz najbliższe plany startowe?
Następny start mam dopiero pod koniec września - drużynowe mistrzostwa Chorwacji, po czym przystępuję do przygotowań do Olimpiady Szachowej.

Rozmawiał Michał Krasenkow

Komentarz Michała Krasenkowa

Może oprócz Krishnana w tym turnieju nie było wielkich gwiazd światowego formatu, ale fakt jest faktem - to był najsilniejszy turniej w Warszawie grany tempem "klasycznym" (czyli nie szybkim i nie błyskawicznym) od ponad 70 lat, czyli od czasów Olimpiady Szachowej 1935r. Niestety (dla pozostałych uczęstników) zamienił się on w benefis jednego aktora. Krishnan grał po prostu zdecydowanie lepiej od wszystkich! Przykrą niespodzianką był słaby występ Polaków. Każdy ma swoją przyczynę - ja, na przykład, postanowiłem grać ostrożnie i solidnie a nie ostro jak zwykle, co doprowadziło do 8 remisów w 9 partiach! To prawdopodobnie z powodu braku adrenaliny nie wykorzystałem szans na zwycięstwo w kilku ważnych spotkaniach.

Powrót